Matura 2020 - czy powinna się odbyć? - Bez Kompilatora

Matura 2020 – czy powinna się odbyć?

Matura 2020 - czy powinna się odbyć?
DISCLAIMER: Nie posiadam żadnych oficjalnych informacji na temat tego kiedy i czy w ogóle odbędą się tegoroczne matury. W tym wpisie chciałem skupić się na oczekiwanych pozytywnych skutkach obecnej epidemii COVID-19 w kontekście edukacji i egzaminów. Nie neguję przy tym olbrzymich negatywnych skutków epidemii, jednak o nich napisano już wystarczająco dużo, więc nie czuję potrzeby o nich wspominać.

Matura 2020 stanęła pod znakiem zapytania. Już wiadomo, że nie odbędzie się w maju, a w kwestii alternatywnych terminów na razie trudno o jakiekolwiek konkrety. Wiadomo tyle, że matury będą nie wcześniej niż w drugiej połowie czerwca, jednak patrząc na prognozy rozwoju epidemii łatwo zgadnąć, że termin może być dużo bardziej odległy. W niepewności są zarówno sami maturzyści jak i uczelnie, które mogą mieć w tym roku problem z organizacją naboru studentów.

Po co ta matura?

Ministerstwo kombinuje jak może, żeby stworzyć jakiś plan awaryjny. A mi w takiej sytuacji nasuwa się pytanie, czy ta matura (przynajmniej w obecnej formie) w ogóle jest potrzebna? Czy w XXI wieku, dysponując obecną technologią nie jesteśmy w stanie wymyślić nic lepszego, niż wymagająca pod względem logistyki i przerażająca mnogością procedur ogólnopolska akcja egzaminacyjna?

Kiedyś świadectwo maturalne otwierało pewne ścieżki zawodowe i pójście na studia było jedną z opcji. Obecnie matura sama z siebie nie ma żadnej wartości. Pełni jedynie funkcję czegoś w rodzaju egzaminu wstępnego na studia, co zresztą przynosi więcej szkody niż korzyści, bo przedmioty zdawane na maturze coraz słabiej mapują się na kierunki studiów. Uczelnie nie mają więc dobrego kryterium przy rekrutacji studentów, chyba że wprowadzą dodatkowe egzaminy wstępne.

Studia bez matury

I tu pojawia się pierwsze rozwiązanie problemu. A co gdyby zamiast matur wprowadzić egzaminy wstępne na uczelniach? Nie musiałyby być nawet obowiązkowe, wszak nie od dziś wiadomo, że niektóre uczelnie (szczególnie prywatne) i tak przyjmą każdego. Organizacja matur nie byłaby potrzebna, a uczelnie rekrutowałyby studentów na podstawie predyspozycji faktycznie potrzebnych na danym kierunku studiów – dwie pieczenie na jednym ogniu.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to problem dla osób aplikujących na więcej niż jedną uczelnię, bo musiałyby one zdawać kilka egzaminów. To prawda, ale z drugiej strony daje im to też pewien komfort, bo jeżeli komuś na jednej uczelni egzamin pójdzie kiepsko, to nie przekreśla to jeszcze jego szans na studiowanie gdzie indziej. Niezdana matura, dla odmiany, kładzie sprawę po całości.

A może jednak matura?

Cofnijmy się jednak na chwilę i załóżmy, że z jakiegoś powodu nie chcielibyśmy rezygnować z ogólnopolskiej matury. Czy w takiej sytuacji możemy coś zrobić w obliczu epidemii? Czy przekładanie terminu w bliżej nieokreśloną przyszłość to jedyna opcja jaką mamy? Oczywiście, że nie. Możemy zrobić dużo i to nie tylko w obliczu epidemii, ale również w obliczu realiów XXI wieku, które ministerstwu edukacji z jakiegoś powodu nieco umknęły. Wystarczy zmienić formę matury z papierowej na cyfrową. I pozwolić zdawać ją zdalnie.

Już słyszę te głosy oburzenia, mówiące, że przecież to będzie jedno wielkie ściąganie. Ze ściąg, z zeszytów, z książek leżących na biurku i – co najgorsze – z internetu! Tu przed oczami stają mi obrazy osób, które na rozmowach kwalifikacyjnych zdawanych przed komputerem, w momencie gdy nie znały rozwiązania, zostały zapytane dlaczego nie poszukają sobie odpowiedzi w internecie. I ta malująca się na ich twarzach rewelacja “A to tak można?”. Można, a nawet trzeba. Dzisiejszy świat wymaga od nas umiejętności wyszukiwania informacji i egzamin niesprawdzający tej umiejętności jest totalnie oderwany od rzeczywistości.

Egzamin maturalny, czy jakikolwiek inny egzamin zdawany w 2020 roku powinien być skonstruowany tak, żeby sprawdzać umiejętności danej osoby nie w warunkach sztucznych i hermetycznych, tylko w warunkach jak najbardziej przypominających faktyczne wykorzystanie tych umiejętności w rzeczywistym świecie. W świecie, w którym każdy ma cały internet w kieszeni i liczy się nie tyle wiedza, co umiejętność jej eksplorowania i wykorzystania.

Porozmawiajmy o tym

A co wy o tym wszystkim myślicie? Czy waszym zdaniem epidemia COVID-19 ma szansę doprowadzić do takiej cyfrowej (i też mentalnej) transformacji? Czy skończy się jak zwykle na tymczasowym łataniu dziur, tak jak z tymi robionymi na prędce programami edukacyjnymi z telewizji?

Dorzucam tematyczny obrazek. Miłego dnia 🙂

Komentarze

  1. Ciekawy pomysł z tym porzuceniem matur w obecnej formie. Masz bardzo otwarty umysł 🙂 Natomiast to jest też pytanie o sens edukacji. Ile rzeczy których się uczy się w szkole jest potem wykorzystywanych w życiu codziennym. Czynności życiowe ameby? Wydajność mleczna krów? Metody otrzymywania soli? Nic z tego nie pamiętam, a jakoś w miarę w życiu sobie radzę 😉 Pozdrawiam

  2. Dokładnie od lat twierdzę że matura to bzdura bowiem jeśli ktoś np idzie załóżmy na matematykę to jaki to problem niech zdaje egzamin wstępny z matematyki na poziomie szkoły średniej i np jeszcze język obcy na poziomie podstawowym i to w zupełności wystarczy a nie język polski, język obcy, matematyka i jeszcze dodatkowy przedmiot na siłę ale dopóki w instytucjach edukacyjnych będą zasiadali leśne dziadki to nic się nie zmieni może jedynie masowa emigracja i zmniejszenie kandydatów na studia przez to wizja upadku szkolnictwa wyższego otworzy kiedyś co niektórym oczy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *