Jak skończyłem Informatykę bez studiowania i jeszcze na tym zarobiłem - Bez Kompilatora

Jak skończyłem Informatykę bez studiowania i jeszcze na tym zarobiłem

Jak skończyłem Informatykę bez studiowania i jeszcze na tym zarobiłem

Pisałem już o tym, że nauka programowania wcale nie musi być droga, i że przy odrobinie chęci można wszystko zorganizować samemu. Dziś pójdę krok dalej i pokażę w jaki sposób można zarobić na uczeniu się programowania i w jaki sposób ja to robiłem podczas moich studiów, niezwiązanych z Informatyką. Liczę na to, że ten wpis zmieni Twoje podejście do nauki programowania i być może sam postanowisz na niej zarobić zamiast za nią płacić.

Okrężna droga na skróty

Jak myślisz, jak dużej wiedzy potrzebujesz, żeby na niej zarobić? Musisz być ekspertem? Średnio zaawansowanym? Jeśli tak myślisz, to zdradzę Ci tajemnicę – potrzebujesz jej znacznie mniej. Jeśli podejdziesz do sprawy zadaniowo i dla każdego z zadań określisz minimalny zestaw umiejętności i narzędzi potrzebnych do jego wykonania, to koszt przygotowań do każdego z tych zadań będzie odwrotnie proporcjonalny do dokładności tych oszacowań. Powyższe zdanie można zapisać prościej: Przygotujesz się szybciej i taniej, jeśli będziesz lepiej wiedział co jest do zrobienia.

Dla lepszego zobrazowania tej sytuacji posłużę się przykładem. Załóżmy, że chcesz rozpocząć działalność jako “złota rączka”. Chcesz być dobrze przygotowany do swojej pracy, więc musisz zainwestować kilkadziesiąt tysięcy złotych w sprzęt, który pozwoli Ci podjąć się każdego zadania. Możesz te pieniądze wydać od razu, wziąć kredyt na rozpoczęcie działalności lub zrobić coś zupełnie innego – wydać kilkanaście złotych na reklamy w internecie i czekać. Kiedy odezwie się pierwszy klient, np. ze zleceniem przykręcenia kilku wieszaków w kuchni, jedziesz do najbliższego marketu budowlanego kupić wiertarkę oraz kilka innych niezbędnych narzędzi, a następnie realizujesz zlecenie. Efekt jest taki sam jak w pierwszym przypadku, a kilkadziesiąt tysięcy złotych zostaje w Twojej kieszeni. Zakupiony sprzęt zwróci się w ciągu kilku pierwszych zleceń, a Ty możesz inwestować dalej nie nadwyrężając zbytnio portfela i nie kupując niepotrzebnych narzędzi.

Podejście to można łatwo przenieść na realia dowolnej pracy, także pracy programisty, gdzie największą inwestycją są nie pieniądze, ale czas poświęcony na naukę. Dzięki niemu możesz rozwijać się skuteczniej, bo:

  • uczysz się tylko rzeczy, które pozwalają Ci zaoferować rzeczywistą wartość,
  • jesteś w stanie na bieżąco weryfikować skuteczność nauki,
  • masz motywację do pracy w postaci szybkiego wynagrodzenia.

Korzystanie z tego podejścia będzie Ci towarzyszyć podczas całej programistycznej kariery, a ten wpis ma jedynie na celu pokazanie Ci, że możesz je zacząć stosować na długo przed tym, kiedy będziesz mógł nazwać siebie profesjonalistą.

Prawdziwe studia są w Twojej głowie

Nigdy nie studiowałem informatyki. Na Wydziale Informatycznym mojej uczelni bywałem tylko dlatego, że znajdował się tam rektorat. Mimo to w ciągu kilku lat przerobiłem więcej materiału ze studiów informatycznych niż większość studentów tego kierunku. Znałem dobrze program studiów zarówno dziennych i zaocznych, chociaż nigdy nie miałem w rękach ich planu zajęć. Byłem współautorem wielu projektów zaliczeniowych, prac inżynierskich i magisterskich z kierunku Informatyka, choć na żadnej z nich nie znajduje się moje nazwisko. Wszystkiego tego nauczyłem się sam i jakby tego było mało, to jeszcze na tym zarobiłem. Jak tego dokonałem? Bardzo łatwo – udzielałem korepetycji.

Cały mój sekret polegał na tym, że sprzedawałem wiedzę, której jeszcze nie miałem. Przed każdymi kolejnymi zajęciami prosiłem moich studentów o przesłanie materiałów o rzeczach, które chcieliby za mną omówić. Chciałem je po prostu przejrzeć. Starałem się nie zdradzać faktu, że widzę coś po raz pierwszy w życiu.

Po pewnym czasie doszedłem do takiej wprawy, że potrafiłem uczyć się na bieżąco w trakcie zajęć. Razem szukaliśmy w internecie materiałów i przeglądaliśmy dokumentację. Uważam to zresztą za jedno z moich największych nauczycielskich osiągnięć – mogłem w ten sposób pokazywać skuteczne sposoby zdobywania wiedzy, jednocześnie rozwiązując bieżące problemy moich studentów.

Moje nauczanie przynosiło efekty. Studenci chętnie do mnie wracali, nieraz przyprowadzając ze sobą kolegów z roku. W pewnym momencie miałem już grono stałych klientów oraz tyle osób z poleceń, że przestałem umieszczać ogłoszenia w internecie. Dało mi to możliwość wybierania tylko tych zleceń, które chciałem realizować, co było bardzo istotne z punktu widzenia skuteczności mojej dalszej nauki.

Nigdy nie osiadaj na laurach

Mój edukacyjny biznes rozwijał się prężnie, a moja wiedza rosła w ekspresowym tempie, więc z biegiem czasu coraz rzadziej musiałem przygotowywać się do zajęć. Część przedmiotów miałem opanowane w takim stopniu, że mógłbym z powodzeniem zastąpić uczelnianych wykładowców. Powodowało to jednak dwa problemy – po pierwsze, wyjaśnianie tych samych rzeczy kilka razy w ciągu tygodnia było dla mnie nudne, a po drugie zaczynałem mieć poczucie, że się nie rozwijam tak szybko, jak bym mógł.

Rozwiązaniem problemu okazała się być selekcja zleceń. Ograniczyłem wtórne i nierozwijające zajęcia do niezbędnego minimum (nie mogłem z nich całkowicie zrezygnować, bo korepetycje były wtedy jednym z moich głównych źródeł utrzymania) i zacząłem wybierać tylko te tematy, które zmuszały mnie do nauki. Na pewnym etapie była to już tylko pomoc w robieniu projektów zaliczeniowych oraz prac dyplomowych, ponieważ tylko tam miałem szansę trafić na tematy wykraczające poza program studiów, który w dużej mierze miałem już opanowany.

Moja przygoda z nauczaniem programowania ostatecznie zakończyła się w momencie, kiedy zaangażowałem się we własny duży projekt, któremu chciałem poświęcić 100% mojego czasu. Nie żałuję tej decyzji, bo w środowisku akademickim nie byłem już w stanie dłużej się w ten sposób rozwijać, ale doświadczenia, które zebrałem, ukształtowały moje podejście do nauki i dały mi dużo pewności siebie, co pozytywnie wpłynęło na moją dalszą karierę zawodową.

Ty też możesz zrobić to samo

Każdy może nauczyć się programowania lub dowolnej innej rzeczy w dokładnie ten sam sposób. Biorąc pod uwagę obecne zapotrzebowanie na programistów oraz liczbę osób, które chcą zmienić zawód, wydaje się naturalne, że powinno być to łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Taka forma korepetycji mogłaby bardzo skutecznie konkurować z drogimi kursami, oferowanymi przez szkoły programowania, oferując lepszą jakość w niższej cenie.

Nawet dla osób, które nie czują się zbyt pewnie w roli samouka, istnieje całkiem niezła opcja w postaci przekazywania dalej wiedzy, którą same zdobyły na korepetycjach. Nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby w ten sam sposób wykorzystywać wiedzę zdobytą na kursach.

Najważniejsze jest dobre opanowanie podstaw, bo to ono decyduje o zdolności do szybkiego przyswajania dalszej wiedzy. Jest jeszcze jeden powód – osoby korzystające z korepetycji chcą często poruszać bardziej zaawansowane tematy, nie znając dobrze podstaw, więc jako korepetytor musisz mieć je opanowane w takim stopniu, żeby móc je wytłumaczyć jak w najprostszy i najbardziej zrozumiały sposób, robiąc z nich wstęp do rzeczy, którymi zainteresowany jest uczeń. W praktyce jest to prostsze niż się wydaje i wymaga tylko pewnej wprawy.

Podsumowanie

Edukacja programistyczna nie jest zarezerwowana tylko dla profesjonalistów. Każdy, kto posiada wiedzę i umiejętności może je wykorzystać do uczenia innych. Nauczanie można potraktować jako formę zarobku, ale można też zrobić z niego bardzo skuteczne narzędzie do własnego rozwoju, traktując je jako źródło motywacji i poligon do testowania własnych umiejętności oraz mierzenia postępów.

Przekazywanie nowo zdobytej wiedzy to zresztą jeden z najskuteczniejszych sposobów nauki. Na umiejętności tłumaczenia rzeczy w możliwie najprostszy sposób opiera się słynna technika Feynmana, rozpropagowana przez amerykańskiego fizyka noblistę Richarda Feynmana. Więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj.

Na dzisiaj ode mnie to tyle. Jeśli jeszcze nie zapisałeś się na mój newsletter i nie polubiłeś mojej strony na Facebooku, to zachęcam Cię do tego – dzięki temu będziesz na bieżąco dostawać informacje o nowych wpisach, a od czasu do czasu także inne ciekawe rzeczy. Napisz komentarz pod wpisem i podziel się swoimi przemyśleniami. Jeśli moje wpisy Ci się podobają lub w jakiś sposób Ci pomogły, to chętnie się o tym dowiem.

Dziękuję i pozdrawiam. 🙂

Zobacz też inne wpisy:

Komentarze

  1. Podoba mi się taki sposób studiowania przez udzielanie korepetycji 😀 Ale trochę szkoda taki czas spędzając nad książkami z danego kierunku nie dostać jeszcze papierka potwierdzającego znajomość tych tematów.

    1. Nigdy nie odczuwałem problemów związanych z brakiem papierka, nawet nikt mnie o niego nie pytał. Jeśli jednak komuś zależy, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobił coś podobnego w międzyczasie studiując Informatykę. 🙂

      Takie studiowanie przez korepetycje może być jednak dobrym rozwiązaniem dla osób, które np. nie dostały się na informatykę, albo wybrały inny kierunek i dopiero później zdecydowały, że chcą się nauczyć programowania. Jest też coraz większa grupa osób, które skończyły już studia, ale chcą się przekwalifikować – dla nich umiejętności są ważniejsze niż papierek, bo wyższe wykształcenie już mają.

      Poza tym taka społeczność uczących się korepetycję mogłaby stanowić zdrową konkurencję drogich kursów programowania – pomijając nawet kwestie finansowe, to zajęcia z korepetytorem, który jest Ci w stanie poświęcić 100% uwagi to dużo lepsza opcja niż zajęcia w kilku- lub kilkunastoosobowej grupie.

  2. Mniej więcej podobnie wygląda moja ścieżka kariery, może nie przez korepetycje, a wymyślanie sobie zadań i realizacje ich. W ten sposób się uczyłem również nie kończąc studiów informatycznych. Z wiedzy którą zdobyłem przez lata nauki korzystam teraz zawodowo i utrzymuje się z niej. Co prawda nie jestem programistą, ale inżynierem systemowym ale działa to tak samo.
    Nie zgodzę się tylko z jednym: aby robić tylko rzeczy które ktoś ci zleca, ograniczając się tylko do tego. Czasem lepiej wyskoczyć po za ramy bo nigdy nie wiesz co ci się może przydać w życiu zawodowym.

    1. Cześć! Zgadzam się, że robienie własnych projektów jest bardzo ważne. Tak na prawdę to właśnie na nich można się nauczyć długofalowego rozwoju oprogramowania, bo przy zleceniach zawsze gonią terminy i nie można sobie pozwolić na niekończące się ulepszenia. Poza tym motywacja jest zupełnie inna i wbrew pozorom przy tworzeniu czegoś własnego jest ona dużo większa niż ta finansowa.
      Dodatkowo umiejętność tworzenia własnych projektów jest bardzo przydatna jeśli ktoś myśli o własnym biznesie. A o to nie trudno, bo w ciągu kilku lat pracy w branży można śmiało naodkładać na rozkręcenie czegoś własnego. Wtedy ta z pozoru darmowa praca, włożona hobbystycznie rozwijane projekty zaczyna procentować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *