Dlaczego dziś zaczynam nowy rok? - Bez Kompilatora

Dlaczego dziś zaczynam nowy rok?

Dlaczego dziś zaczynam nowy rok?

Dziś 23 sierpnia – u mnie dzień rozliczania poprzedniego roku i planowania następnego. Korzystając z urlopu zrobiłem małe rozeznanie we współczesnych technikach planowania i widzę, że przez ostatni rok nie było w tej dziedzinie żadnego wielkiego przełomu. Mogę więc spokojnie planować swoją starą metodą.

Dlaczego akurat dzisiaj, a nie jak wszyscy, na początku roku? Powód jest prosty – ponieważ istnieje cykl roczny bardziej odpowiedni niż zaczynający się od sztucznie wybranej daty. Każdy z nas ma taki cykl, dzielący nasze życie na równe lata. U mnie ten cykl zamyka się właśnie dzisiaj – dziś kończę 29 lat.

Jaki był ten ostatni rok?

Poprzedni rok rozpoczął się u mnie dość tragicznie, ale później było już tylko lepiej. Zakończył się za to klasycznym polskim urlopem, po którym będę miał klasyczną budowlaną opaleniznę. Został jeszcze niecały tydzień – remont idzie jak burza. 😉

Z okazji rozliczeń z minionym rokiem przygotowałem krótkie podsumowanie w postaci zbioru luźnych wspomnień i spostrzeżeń. Nie jest to moja kompletna retrospekcja, ale raczej zbiór najciekawszych rzeczy, którymi chciałem się podzielić.

Blog

Równo rok temu zapadła ostateczna decyzja o założeniu bloga. Tak naprawdę myślałem o tym już dużo wcześniej – domenę bezkompilatora.pl miałem zarejestrowaną już w maju. Drugą połowę 2017 roku poświęciłem na pisanie do szuflady, żeby nabrać nieco wprawy. W grudniu rozpisałem sobie dokładny plan działania, który zakładał przygotowanie wszystkiego co niezbędne – serwera, grafik, szablonu bloga, kont na mediach społecznościowych, pierwszego wpisu itd. – na ostateczną datę premiery, czyli 1 marca.

Pewnie niektórzy z was sprawdzają teraz datę publikacji pierwszego wpisu. 🙂 WordPress pozwala na jej dowolną modyfikację, ale nigdy tego nie robiłem. Pierwszego marca 2018 roku o godzinie 18:00 opublikowałem pierwszy wpis. Pamiętam, że byłem wtedy okrutnie przeziębiony, więc już wtedy widziałem to trochę jak przez mgłę. Wrzuciłem informację na nowo utworzony fanpage na Facebooku, na którym miałem równe zero lajków. Jak można się łatwo domyślić – nic się nie wydarzyło. Na szczęście nie byłem sam.

Historia popularyzacji mojego bloga to długi temat, ale w momencie pisania tego wpisu mam odnotowane w sumie ponad 55 tysięcy odsłon. Wierzę, że zawdzięczam to dwóm rzeczom – po pierwsze zawsze staram się, żeby moje wpisy były użyteczne dla innych i w skuteczny sposób rozwiązywały ich problemy. Jak łatwo zauważyć, na ogół staram się zaspokoić czyjąś potrzebę zrozumienia jak coś zrobić lub jak coś działa.

Drugim ważnym czynnikiem jest umiejętność mojej żony w odnajdywaniu i adresowaniu odpowiedniej grupy osób, dla których moje wpisy mogą stanowić jakąś wartość. Jeżeli czytasz mojego bloga i znajdujesz na nim wartościowe rzeczy, to wiedz, że najprawdopodobniej to właśnie jej zasługa. 🙂

Pozostałe

Chociaż lwią część mojego czasu przez ostatni rok pochłaniały tematy okołoblogowe, to rzeczy pozablogowych też jest sporo. Postanowiłem opisać najważniejsze z nich.

Już przez drugi rok z rzędu udało nam się, wspólnie z Anetą, prowadzić szczegółową dokumentację wszystkich naszych wydatków. Umożliwiło nam to przeprowadzenie szeregu optymalizacji i otworzyło możliwość przywidywania i planowania w dłuższym horyzoncie czasowym. W najbliższych latach może się to okazać bardzo istotne. Wymyśliłem też przy okazji kilka ciekawych aplikacji, które mogłyby usprawnić zarządzanie domowym budżetem, jednak póki co nie zdecydowałem się na realizację  żadnej z nich.

Przez ostatni rok przeszedłem niemal całkowicie na jedzenie własnych posiłków w pracy. Ciągłe jedzenie w knajpach nie wpływało dobrze zarówno na moje zdrowie jak i na mój portfel. Obie rzeczy udało się poprawić, pomimo tego, że kupujemy zawsze jedzenie najlepszej możliwej jakości, niezależnie od ceny. Gotowanie obiadów dzień wcześniej okazało się dobrą strategią na dłuższą metę (szczególnie jeśli to nie ja gotuję 😉 ).

Poza tym wprowadziłem szereg mikrooptymalizacji, takich jak strzyżenie się “na zero”, żeby skrócić czas schnięcia włosów po prysznicu, czy dojazdy rowerem do pracy, żeby wpleść trochę sportu w cykl dnia. Zorganizowałem sobie też wygodne środowisko pracy w domu, z dodatkowymi monitorami i wygodnym fotelem biurowym. Sam się sobie dziwię dlaczego nie zrobiłem tego dużo wcześniej – odnotowałem przy tej okazji spory skok produktywności.

Najbardziej niezadowolony jestem z faktu, że duża ilość dodatkowych zajęć bardzo negatywnie odbiła się na dwóch bardzo ważnych dla mnie sferach życia – na czasie wolnym spędzanym razem z żoną oraz na czytaniu książek. Co gorsza, z racji że nad sprawami okołoblogowymi pracujemy wspólnie, rozmywa nam się nieraz granica między czasem wolnym a pracą. Zdecydowanie trzeba będzie w tej kwestii wprowadzić program naprawczy.

Gdzie jestem?

Moich planów na następny rok nigdy nie ujawniałem i nie zrobię tego także tym razem. Mogę jednak napisać trochę o tym z jakiej perspektywy startuję w moim nowym roku oraz o moich motywacjach. Tak naprawdę motywacje są nawet ważniejsze od planów, bo stoją u ich podstaw. Plany mogą się zmieniać, bo plany mają się zmieniać i jest to zupełnie normalne. Zmiana motywacji oznacza, że w naszym życiu stało się coś wielkiego.

Planowanie zaczynam od budowania pewnego rodzaju mapy motywacji, wymyślając sobie spersonalizowane pytania. Cały proces myślowy przebiega w zamkniętej pętli, bo jestem autorem zarówno pytań jak i odpowiedzi, ale jest to dla mnie bardziej wartościowe niż odpowiadanie na szereg szablonowych pytań z poradnika. Sam sposób sformułowania takich pytań mówi nieraz więcej niż odpowiedź. Podrzucam kilka najciekawszych z nich wraz z krótkimi wyjaśnieniami. Niektóre zawierają też sugestie co do moich odpowiedzi.

1. Gdzie widzę siebie za 100 lat?

Na rozmowach kwalifikacyjnych oraz na corocznych preformance review w korporacjach można raczej spotkać się z pytaniem w stylu “Gdzie widzisz siebie za rok / za 2 lata / za 5 lat?”. Nieraz zresztą brakuje nam pomysłu na odpowiedź nawet w tak krótkim horyzoncie czasowym.

Perspektywa 100 lat to jednak zupełnie inna sprawa. Większość z nas nie spodziewa się żyć tak długo – nie ukrywajmy, ja też mam niewielkie szanse na dożycie 129 lat. Mimo to wizja tego jak chciałbym być zapamiętany przez następne pokolenia to jeden z moich motorów działania, więc odpowiedź na to pytanie wydaje mi się istotna.

2. Gdybym miał wybrać jedną osobę, która przetrwa razem ze mną koniec świata, to kto by to był?

To jest trudne pytanie weryfikacyjne – szczególnie 4 lata po ślubie – i łatwo na nie odpowiedzieć z automatu. Warto się jednak nad nim zastanowić. W końcu wspólna walka o przetrwanie to zupełnie inna sytuacja, niż spokojne życie w domu na przedmieściach. Na szczęście my z żoną jesteśmy trochę survivalowcami. 😉

3. Jak zmieniłoby się moje życie, gdybym zarabiał 2 razy więcej?

Pamiętam jeszcze nie tak odległe czasy, kiedy zarabiałem dwa razy mniej. Od tego momentu bardzo mocno zmienił się stan mojego konta, ale poza tym niewiele. Jeżdżę tym samym samochodem, mam ten sam komputer i chodzę w ubraniach tych samych marek. Jem trochę zdrowiej, ale już wtedy wyznawałem zasadę, że kupuję jedzenie najwyższej jakości.

Kilka lat temu osiągnąłem poziom życia, który mnie satysfakcjonuje. Od tego czasu planuję jedynie wzrost wydatków związany inflacją bądź ewentualnym powiększeniem rodziny. Doceniam jednak fakt, że zwiększenie zarobków przyczyniłoby się do szybszego wzrostu wartości netto – jest to jedna z istotnych dla mnie metryk.

4. Co bym zrobił, gdybym już nie musiał pracować?

Nie gram w lotka, więc zakładam, że do takiej sytuacji mogłoby dojść tylko wtedy, gdyby udało mi się rozwinąć dobrze prosperujący biznes. Chyba, że nasz rząd wprowadzi program 20k+ dla każdego obywatela. 😉

Przychodzi mi tu do głowy kilka mniej lub bardziej zwariowanych pomysłów – głównie działań na rynku innowacji, bo w tym temacie odnajduję się najlepiej, ale nie wykluczam też projektów naukowych. W zasadzie przed zrobieniem doktoratu powstrzymała mnie głównie wizja braku kontroli nad swoją pracą (kto był na doktoracie, ten wie o co chodzi), a posiadanie własnych środków w dużym stopniu rozwiązuje ten problem.

Chodzą mi też po głowie wielkie projekty z pogranicza technologii, nauki i science fiction – może to trochę wariactwo, ale żyjemy w ciekawych czasach gdzie rzeczy kilka lat temu niewyobrażalne, dziś mamy na wyciągnięcie ręki. Niektóre moje pomysły mają jednak tą wadę, że ich koszt realizacji przekracza sumę PKB wszystkich krajów od początku istnienia ludzkości. Potencjał tworzenia nowej wartości jest jednak ogromny.

5. Jaka jest lista pięciu książek, które najbardziej wpłynęły na moje życie?

To jedno z moich najstarszych pytań, które ciągle jest aktualne. Najbardziej zwracam uwagę na to, czy przynajmniej jedna pozycja z tej listy się zmieniła. Jeżeli nie, to znaczy, że albo za mało czytam, albo czytam za słabe rzeczy, albo przeczytałem już pięć najważniejszych książek w moim życiu i dalsze czytanie nie ma już sensu (mało prawdopodobne 🙂 ).

6. Gdybym miał wybrać pięć osób z moich znajomych, z którymi miałbym zrealizować swój życiowy projekt, to kto by to był?

To jest bardzo ważne pytanie. Szczególnie, że wierzę, że przyjdzie taki czas, kiedy będę zbierał swój dream team do realizacji jakiegoś wielkiego projektu. Wolałbym wtedy mieć takie osoby w gronie znajomych niż musieć szukać ich z zewnątrz. Zmusza mnie to do dbania o to, żeby otaczać się najlepszymi.

Zmiany na tej liście są jednocześnie dobre i złe, dlatego bardzo trudno je interpretować. Z jednej strony świadczą one o tym, że ciągle poznaję świetnych ludzi, z którymi chciałbym pracować. Z drugiej strony gdyby taki zespół w końcu powstał, to z założenia musiałby on być trwały, bo wszelkie zmiany osobowe odbywałyby się z dużą szkodą dla projektu.

7. Kto jest moim największym idolem?

Wybierając sobie idola warto zwrócić uwagę na to, żeby już nie żył. Żywych ludzi trudno jest idealizować, mają tendencję do zmiany poglądów oraz robienia i mówienia głupot. Spotkanie z takim żywym idolem też może być mocno rozczarowujące. Powoduje to czasem potrzebę poszukania sobie nowego idola, co jest niczym innym jak tylko bezsensownym zamieszaniem.

Czołówka moich idoli pozostaje w miarę stała, co jest pewnego rodzaju śwadectwem stabilności mojego światopoglądu. Od czasu do czasu pojawiają się też nowi – to również uważam za pozytywne zjawisko. W kwestii wyboru największego idola nie będę raczej mocno oryginalny, ale fakt, że został on doceniony przez ludzkość jako jedna z najwybitniejszych postaci w historii utwierdza mnie w przekonaniu, że nie powinienem silić się na oryginalności.

Co dalej?

Proces planowania kolejnego roku jest dla mnie zawsze bardzo radosnym wydarzeniem, bo lubię wprowadzać w życie nowe rzeczy. Jest to jednak również okres trudnych decyzji. Z niektórych pomysłów trzeba będzie zrezygnować, bądź odłożyć je w czasie. Inne wiążą się z ryzykiem, na które trzeba będzie się zgodzić i przygotować się na ewentualne konsekwencje. Decyzje nie są nieodwracalne, ale trzeba je podjąć.

Po planowaniu czeka mnie świętowanie – na ogół w otoczeniu rodziny lub najbliższych znajomych. Moje urodziny są na ogół kameralne – nie przepadam za tłumami – ale nie przesadnie skromne – nigdy nie zapominam o porzadnym uczczeniu kolejnego udanego roku. Życzcie mi wszystkiego dobrego. 🙂

• • •

To tyle ode mnie na dzisiaj. Dziękuję Ci, że jesteś ze mną. Jeśli masz jakąś uwagę, pytanię lub chciałbyś/chciałabyś coś dodać od siebie, to zachęcam Cię do napisania komentarza na dole. Z góry dziękuję i do zobaczenia! 🙂

Zobacz też inne wpisy:

Komentarze

    1. Dzięki! W sumie to by trochę uprościło sprawę, gdyby rzeczy same się robiły. Praktyka pokazuje jednak, że jest na to mała szansza, więc pewnie trzeba będzie podziałać. 🙂

  1. Wszystkiego najlepszego i oby to co najlepsze było dopiero przed Tobą.
    Z miłą chęcią czyta się Twoje, bardzo wartościowe wpisy 😉 Oby tak dalej!

    1. Dziękuję! Tak myślałem, że tym wpisem uda mi się wyłudzić trochę dobrych życzeń i miłych słów. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *